Becvian friends #1
Marcin Makao
Chcialbym byc jak Ryan Mcginley. Tak chcialem napisac. Przemyslalem to i chyba jednak nie chce. Nadal jednak bardzo lubie ogladac jego zdjecia.
Blog znalazl sie ponownie "under construction". Przez prawie dwa tygodnie nic sie nie pokazywalo. Tylko puste posty. Niestety chyba na stale znalazlem sie w sytuacji zawodowego ograniczenia. To juz kolejny miesiac gdy praca nad blogiem staje sie uciazliwa koniecznoscia. Ciagly brak czasu na wlasne projekty. Bardzo nie chce tego uczucia w glowie. Dlatego tez wszystko przeklada sie w czasie, tak dlugo az przestanie byc przymusem. Obowiazki na pierwszym miejscu. Szkola, praca, zlecenia. Terminy i obietnice. Staram sie byc slowny. Czasem idzie mi to jednak jak krew z nosa... Staram sie nic nie obiecywac. Staram sie przede wszystkim nie zawalac w relacjach z tymi na ktorych zalezy mi najbardziej. Staram sie.
Narzekanie, ze jest dobrze...
To moj comiesieczny (opozniony) introwertyzm. Czasem zdrowy, czasem chorobliwy. Lepiej nie przesadzac bo moge jeszcze zaczac czytac poezje. Tfu.
Czy zdaza sie wam czasem tak bardzo cieszyc sie wszystkim co dzieje sie dookola, ze az sami zaczynacie sie dziwic? Zycie zaczyna przypominac ultralekki obyczajowy film z HBO, w najgorszym wypadku komedie romantyczna z Meg Ryan i Tomem Hanksem. Jest dobrze. Nie ma czego krytykowac. Wieczory pod ulubionym lokalem z tlumem znajomych. Spelniajacy sie, zodowoleni ludzie. Uzaleznienie od endorfin i Club Mate.
Planujemy z Kasia podroz do Azji.
Michal niedlugo wraca z Berlina.
Bartek szuka "zony" i wraca do zdrowia.
Michal Ś. gra coraz wiecej imprez.
Gustaw znow mysli o nowych planach.
Ide pobiegac./
I wish I was like Ryan Mcginley. That's what I wanted to write but after thinikg the matter over I'd rather be myself. Still, I like to watch his photos.
Blog was 'under construction' again. There was nothing on it for about two weeks . Only empty posts. Unfortunately, I think I will always be limited by my everyday work. Working with the blog was being very inconvenient necessity this month for me. And again I can't find time to do my own projects. Duties on the first place: school and work, terms and promises. I try to keep my promises. I try not to promise anything these days. I try not to fuck up the relationships with people who are the most important for me.
I try.
Complaining that it is good.
This is my everymonth introvertism. Sometimes it is healthy but sometimes it makes me feel worse. It is better not to overreact because I may start to read poetry. Ble.
Do you know the feeling when you are so happy about everything what is going on in your life that you start to feel weird? Suddenly your life looks like a soap opera from HBO channel or movie with Meg Ryan and Tom Hanks. Everything is just fine. Evenings at the favourite place in Warsaw with a lot of friends. People feeling content are surrounding me.
Together with Kasia we are planning to go to Asia for our holidays.
Michał and Ania are coming back from Berlin soon.
Bartek is still looking for The One and his hands are getting better.
Michał Ś is doing more and more playing every week.
Gustaw has some new ideas for his future.
Im going for a run.
W sluchawkach/in my iPod Lemonade - "Lifted"
http://www.youtube.com/watch?v=j-3hN8P3JEw&feature=related
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
a idz pan panie karol...znowu te cyrki?:) kiedys bylo lepiej..ech wspomnien czar...;) pazdrawlaju!
ReplyDeletedupek
ReplyDeletechuj z takim blogiem facet!
ReplyDeleteKiszka...
ReplyDeleteUWAGA!
ReplyDeleteZbliza sie koniec miesiaca... Jutro znowu zobaczymy puste posty. Do dziela! :)